piątek, 29 listopada 2013

Czarna seria..

Zaczęło się w środę i trwaaa.. a tu nadciąga nieuchronnie godzina zero.. wielkie BUUUMMM... i zmiany - mam nadzieję, że na plus (ale to ocenicie niedługo sami - na razie to tajemnica) ;)

A więc wracając do tematu:
..w środę popołudniu Emiludek wylała na siebie herbatę.. Delikatnie przestudzoną, a jednak gorącą.. to skutek niedopatrzenia i nieuwagi zarówno mojej, jak i Emiludkowej Babci. Na szczęście, dzięki szybkiej reakcji wielkich szkód nie ma.. ale początkowo cała klatka piersiowa i brzuch płonęły... takiej czerwieni jeszcze na niej (i nikim innym) nie widziałam :/ Jednak kuracja była ekspresowa - najpierw schłodzenie pod prysznicem, potem Panthenol a później dużo płynnego czystego kolagenu. Dzięki Bogu bąble nie wyszły, a po ok. 24 godzinach nie było już śladu. Teraz Mała ma gdzieniegdzie popękane naczynka (mniejsze od łepka od szpilki). Na szczęście śladu nie będzie.. ale nikomu (ani tym bardziej żadnemu dziecku) nie życzę takich akcji.. Zatem apeluję: NIE SPUSZCZAJCIE Z OKA SWOICH SZKRABÓW NAWET NA SEKUNDĘ!!!


Czwartek.. wchodziłam z Emką na ręku po schodach.. pech chciał, że się potknęłam na przedostatnim schodku.. tym razem Małej nic się nie stało.. na szczęście.. Za to ja mam stłuczone kolano i meeega siniaka we wszystkich odcieniach tęczy :/ 

Dziś.. matka popsuła maszynę.. praktycznie przez całą drzemkę Emilki (czas kiedy na spokojnie mogę potworzyć) próbowałam ją naprawić.. oczywiście bezskutecznie.. Dopiero powrót do domu Emiludkowego Dziadka zwiastował dobre wieści.. wystarczyło dokręcić jedną śrubkę i wygiąć blaszkę.. heh.. najtrudniejsze są czasem te najprostsze rozwiązania.. Takim oto sposobem pracowałam dziś niewiele :/ A godzina zero niedługo wybije :)
No i na zakończenie (oby!) czarnej serii zajęcie Emilki, co by matka się nie nudziła i mogła "pobawić się" w sprzątanie:
Bluzka i legginsy: Produkt polski ;)
Skarpetki z ABS'em: Yo!
Życzymy wszystkim miłego weekendu :)

3 komentarze: